Cz. IV „Schowaj miecz”- droga walki ze złem

Wezwanie, by naśladować Jezusa, rozumiano zgodnie z oryginalnym znaczeniem jako „postępować, iść za Nim”. Mistrz chodził sam, a za Nim szedł tłum. Nie można było „iść z Nim”. Ambicją uczniów było stawiać swe stopy w Jego ślady, co dobrze oddaje polskie „naśladować”, czyli „chodzić po śladach”.
Uczony w Piśmie zadał Jezusowi pytanie: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?” (Mk 12, 28). Było to pytanie trudne, gdyż według komentarzy żydowskich Tora zawierała 613 przykazań, w tym 365 nakazów oraz 248 zakazów. Wszystkie należało zachowywać, by być wiernym Bogu i Przymierzu. W tej liczbie rozróżniano, według skomplikowanego klucza, prawa wielkie i małe, ciężkie i lekkie. Prości ludzie gubili się w ich gąszczu, dlatego też podejmowano nieśmiałe próby sprowadzenia wielu szczegółowych przepisów do kilku podstawowych zasad. Słynnemu rabiemu Hilleowi (ok. 20 r. przed Chr.) tradycja żydowska przypisuje zdanie: „Nie czyń tego bliźniemu, co tobie jest przyjmene, to jest cała Tora, a wszystko inne jest wyjaśnianiem”. Słowa te znalazły się w Ewangelii jako tzw. złota reguła: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy” (Mt 7, 12). Inny rabin, Akiba (zm. ok. 135 r. po Chr.), za jednoczące uznał przykazanie miłości bliźniego, a Simlai (ok. 250 r.) – wiarę.
Jezus za „wielkie” czy „pierwsze” uznał dwa przykazania: miłości Boga i bliźniego, stawiając je na równi, jedno obok drugiego. Oba występowały w Starym Testamencie, lecz rozdzielnie: „Słuchaj Izraelu, Pan jest naszym Bogiem- Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6 ,4-5) oraz „Przybysza, który się osiedlił wśród was, będziecie uważać za obywatela. Będziesz go miłował, jak siebie samego, bo i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej. Ja jestem Pan, Bóg wasz!” (Kpł 19, 34).
Miłowanie Boga „całym swoim sercem, całą swoją duszą” oznacza intensywność i powszechność tej miłości. W rozumieniu żydowskim „dusza” często oznaczała „życie”, stąd „miłość Boga z całej duszy” to miłość aż do ofiarowania życia.
W czasach Starego Przymierza Izraelita uważał za bliźniego członka swojego narodu i wyznawcę tej samej religii, jak również „przybysza, który się osiedlił wśród was” (Kpł 19, 34). W czasach Jezusa istniały dwie tendencje. Zgodnie z jedną, dominującą, zacieśniano pojęcie bliźniego tylko do Izraelitów (wspólnota z Qumran doprowadziła to rozumienie do skrajności, głosząc nienawiść ludzi spoza niej). Druga rozszerzała zakres tego pojęcia. Jezus połączył ściśle miłość braci- członków wspólnoty- z miłością ludzi stojących poza nią oraz autorytatywnie wyjaśnił, kto jest bliźnim. Uczniowie Jezusa winni miłować wszystkich ludzi, nawet swoich wrogów i prześladowców (Mt 26, 52-54), a szczególnie tych, którzy są w potrzebie, niezależnie od ich przynależności narodowej i religijnej (Łk 10, 30-37).
Jedną z licznych konsekwencji przykazania miłości jest Jezusowa nauka na temat przeciwstawiania się złu dobrem: „Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5, 39)- nie do ponownego ciosu, lecz w geście znaku pokoju, który sobie przekazywano w synagodze podczas modlitw. „Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego” (Mt 10, 23a)- usuńcie się, nie przyjmujcie metod walki, które narzuca zło, porzućcie chęć zemsty. „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” (Mt 5, 43n)- możemy i powinniśmy przerwać serię ataków zła dobrocią.
Galilejczycy byli dzielni i skorzy do bitki, o czym świadczą miecze noszone przez niektórych z nich. Kiedy pod koniec Ostatniej Wieczerzy Jezus mówił o konieczność przyjęcia przez uczniów zdecydowanej postawy w czasie nadchodzącej walki eschatologicznej (Łk 22, 35-37), uczniowie nic z tego nie rozumieli. Wskazali: „Panie, tu są dwa miecze!” (Łk 22, 38)- można ich użyć. Jezus ze smutkiem, nie podejmując polemiki, a przerywając debatę nad strategią walki, stwierdził:” Wystarczy” (Łk 22, 38).
Wszystkie Ewangelie zawierają opis próby zbrojnego wystąpienia w obronie Jezusa podczas aresztowania w Gethsemani. Piotr, „jeden z tych, kórzy byli z Jezusem”, dobył miecza i uderzywszy sługę najwyższego kapłana, odciął mu ucho, „A było mu na imię Malchus” (J 18, 19).
Obcięcie ucha o nie wynik nieudolności uderzającego, ale sposób napiętnowania wroga- w starożytności była to wstydliwa, ośmieszająca rana, a dodatkowo zraniony nie mógł podejmować czynności kultowych. Piotr nie pamięta słów z Kazania na górze („Nie stawiajcie oporu złemu”), nie rozumie, że miecz, który przyniósł na ziemię Jezus, to nie stalowe narzędzie do zabijania, ale miecz słowa Bożego. Jezus jednak zapanowuje nad sytuacją, zaistniałe zło zwycięża miłosierdziem: ” I dotknąwszy ucha, uzdrowił go” (Łk 22, 51). Jest to ostatnie uzdrowienie przed Zmartwychwstaniem. Zaraz potem okrążyli Go ze wszystkich stron i pojmali, a Judasz oddalił się.
Powstrzymanie Piotra, który chciał walczyć w obronie Jezusa, było praktyczną lekcją tej samej miłości, o której uczył On wcześniej. Podał też rację logiczną za powstrzymaniem się od przemocy: „którzy za miecz chwytają, od miecza giną. Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów?” (Mt 26, 52-54). Ostateczny argument jest mesjański: „Czyż nie mam pić kielicha?” (J 18, 11).

Bernhard Strigel, Aresztowanie Jezusa, 1495-1500

Głównym celem Arcybractwa Męki Pana Jezusa w Krakowie, założonego w 1595 r. przy kościele franciszkanów, było opiekowanie się chorymi i więźniami oraz godzenie zwaśnionych. W książce protokołów z zebrania Arcybractwa, pod datą 25 września 1858 r., czytamy o wydanym sądzie: „Ponieważ miłość braterska stanowi spójnię i brackie połączenie nasze, więc uchwaliliśmy, aby N.N przeprosił zaraz obrażonych, a ci z serca winę mu odpuścili, co też wykonane zostało”. Podobny obyczaj przebaczania w imię miłości panował w dawnych czasach w cechach krakowskich i w wielu wspólnotach w całej Polsce.
Przebaczenie było i jest najbardziej ewangeliczną posawą chrześcijanina. Już w pierwszym po zamachu wystąpieniu do wiernych, nagranym w klinice Gemelli, Jan Paweł II wspomniał o „bracie”, któremu szczerze przebaczył, a 27 grudnia 1983 roku odwiedził swego niedoszłego zabójcę Ali Agcę w rzymskim więzieniu Rebibbia. Agca nie mógł zrozumieć, dlaczego zamach się nie powiódł, skoro plan był tak precyzyjny. Pytał też o „tajemnicę fatimską”, o której słyszał. że istnieje, gdyż pisała o niej prasa. Była to ważna lekcja przebaczania dla świata.

Ignacy z Antiochii, który ok. 110 roku poniósł śmierć męczeńską za głoszenie nauki Jezusa, stwierdził: „Nietrudno kochać całą ludzkość, lecz trudno kochać każdą z osobna jednostkę ludzką, zwłaszcza jeśli to człowiek mały, słaby, niewolnik lub taki, co nas obraził czy też zadał nam jakieś cierpienie.”

Na inny problem w praktykowaniu miłości zwrócił uwagę św. Franciszek Salezy: „Wielu mówi o doskonałości, nieliczni jednak ją praktykują. Każdy wyobraża ją sobie na swój sposób: jedni widzą ją w szorstkim ubraniu, inni w odmawianiu sobie jedzenia, jeszcze inni w rozdzielaniu jałmużny; niektórzy w przystępowaniu do sakramentów świętych, inni znów w modlitwie, w kontemplacji lub w owych wyjątkowych łaskach, zwanych darami darmo danymi. Ale ci wszyscy łudzą się, gdyż środki wzlędnie działanie poczytują za przyczynę. Ja ze swej strony nie uznaję innej doskonałości prócz tej, by miłować Boga z całego serca, a bliźniego swego jak siebie samego. Wszelka inna doskonałość błędna jest. Miłość jedyną więzią doskonałości pomiędzy chrześcijanami i jedyną cnotą, która nas jednoczy z Bogiem i bliźnimi. To zaś jest naszym ostatecznym celem. Wszystkie natomiast cnoty, które nam się wydają doskonałymi, niczym
są bez miłości”.

Miłość to fundament życia chrześcijańskiego. Jej miarą jest sam Chrystus i Jego miłość: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie”
(J 13, 34). Celem pracy nad sobą każdego ucznia Jezusa jest dorastanie do tej miary. Do tego konieczne trzeba spotkać Jezusa jako Mistrza, Wychowawcę, Przewodnik.

(…)
O ileż bardziej do praktykowania uczynków miłości powinna przynaglać każdego chrześcijanina miłość Jezusa Chrystusa. To przecież On po zmartwychwstaniu przywitał swych uczniów nie słowami wyrzutów i oskarżeń z powodu ich zdrady, ale prostym: „Pokój wam!” (Łk 24, 36).

Fragment pochodzi z książki ks. prof. Andrzeja Zwolińskiego „W stronę krzyża. Kazania Wielkopostne”